Jedną z pereł baroku, jest mało znany warszawiakom, kościół św Trójcy w Kobyłce. To tu, co roku odbywa się festiwal, zgromadzając coraz liczniejszych słuchaczy muzyki baroku.Udało mi się dotrzeć tylko na finałowy koncert, największej gwiazdy lutni Hopkinsona Smitha. W pierwszej części koncertu „Renasissance Rainbow” muzyka włoskiego renesansu i baroku, w drugiej zapanowali angielski kompozytorzy Anthony Holborne i John Dowland. Drugi z nich, bliski na pewno wszystkim wielbicielomStinga, za sprawą, świetnego moim zdaniem albumu ” Songs from the Labyrinth”. Klimat tamtych czasów, przywiewał do mnie, najmocniej, gdy musiałam wysilać słuch… Lutnia jest dość cichym instrumentem, i w dużym kościele, bez nagłośnienia, piano imezzopiano, ginęły kilka metrów przed artystą. O ile, zdarza się, żewykonawcy starej muzyki, w tym głownie wokaliści, nie uważają interpretacji, za najważniejszy aspekt, tak Smith jest wyjątkowo nowoczesny w podejściu do muzyki. Dźwięk jego lutni, mógłbyilustrować akcję współczesnego filmu, rozgrywającą się w jednym z tokijskich wieżowców…