Przestępcza dzielnica Maimi, czarnoskóra, zamknięta społeczność, narkotyki. Pierwsze muzyczne skojarzenie to raczej przedmiejski rap. Ścieżka dźwiękowa autorstwa Neila Britella jest jednak światem równoległym, o wiele bardziej dynamicznym niż sama fabuła.

Moonlight muzyka z filmu – Maimi, Wenecja, Nowy Orlean?
Reżyser zdecydował się przewrotnie oddzielić wizualną stronę filmu a muzyka wiąże się tylko i wyłącznie głębszym przekazem. Drugim dnem.
Oczywiste wręcz nawiązanie do szkoły Weneckiej w utworze „Midde of the World” ( pierwszych kilka taktów do złudzenia przypomina
„Zimę” A.Vivaldiego) szokuje w połączeniu z slangiem najbiedniejszych przedmieść Maimi. Nicholas Britell osnuwa historię głównego bohatera w muzykę różnych epok. Raz będzie to jazzowy utwór, lekko przesłodzony „Hello Stranger”, nawiązuje do klimatu wczesnego, bezpretensjonalnego jazzu. Innym razem minimalistyczne i dramatyczne „Ride theme” na skrzypce solo.
„Curcurrucucu Paloma”, w lirycznym wykonaniu Caetano Veloso, świetnie zaaranżowane na głos i wiolonczelę. Wykorzystano również Laudate Dominum z Vesperae solennes de confessore Mozarta.

Nicholas Britell, zasłynął jako twórca muzyki do filmów Natalie Portman jak również, był współproducentem obrazu „Whiplash”. Na solistę wybrał natomiast skrzypka Tima Faina, z którym współpracuje od kilku lat. Pełen młodzieńczego uroku Amerykanin, absolwent Royal Conservatory of Music, zaskakuję chropawą interpretacją i ciemnym, wyraźnym dźwiękiem, jak również zdecydowaną frazą.
